Kuba - Matanzas

Nowy czas przelotu na Kubę, po zmianie terminu trochę nas przerażał - 16h!

 

Z drugiej strony mieliśmy nie lecieć na Kubę i długo walczyliśmy z tui.pl o nasze prawa, więc ten długi czas podróży był do przeżycia. W końcu ma być upragniona Kuba. No i międzylądowanie na Jamajce!

Siedzimy w samolocie. Kołujemy. Zaraz po starcie wysypuje się monitor w fotelu. Cały czas resetuje się rozrywka pokładowa. I tu stewardesa zaskakuje nas ogłaszając, że system rozrywki pokładowej nie będzie działał ale i tak kosztuje 5 euro... . System zastąpiła jednak obsługa samolotu biegając po samolocie i sprawdzając, czy ktoś nie pije swoich trunków. A jak przyłapali to oj było krzyku... Jak na koloniach zabawa z Panią wychowawczynią w picie po kryjomu. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem podczas lotu:) Sielanka trwała do momentu jak kapitan ogłosił nad oceanem, że zaraz zawrócimy samolot jak kogoś jeszcze nakryją!

Jestem przeciwnikiem chlania na umór w samolocie, ale sam zawsze biorę butelkę na wypadek turbulencji. Zdarza się, że linie serwują za darmo alkohol w cenie biletu i nikt nie widzi w tym problemu.

Ale co można wymagać od lotów charterowych... No może jakiś drugi posiłek by się jeszcze przydał na 16 h podróży. Sam lot na całe szczęście przebiega wyjątkowo spokojnie i nie było potrzeby na dodatkowe trunki :)

 
Matanzas001
 
Lądujemy na Jamajce. Wychodzimy z samolotu i uderza nas podmuch karaibskiego powietrza. Jest gorąco, czyli tak jak lubię! Kierujemy się na lotnisko. Przechodzimy odprawę i idziemy w stronę hali odlotów. Całe lotnisko ma w sobie Jamajski klimat.
  
Matanzas002

Matanzas003

Matanzas004

Matanzas005

Czas na Jamajskie piwo!
 
Matanzas006

O wyznaczonej porze pakujemy się  z powrotem do samolotu. Wraz z nami wsiadają turyścilecącydo Polski. Nasze miejsca są już zajęte więc siadamy tam gdzie jest wolne. Jamajka żegna nas jeszcze mocnymi turbulencjami zaraz po starcie. 2h lotu i lądujemy na Kubie. Po wylądowaniu dostajemy informację, że musimy poczekać bo nasz "rękaw" jest jednak zajęty. Witamy na Kubie!

Lotnisko w Varadero jest pierwszym potwierdzeniem, że podróż w czasie odbyłasię zgodnie z przypuszczeniem. Normalnie każdy by powiedział co za rudera, ale nie tu. Nawet my jesteśmy ZAUROCZENI tą architekturą i z przymrużeniem oka traktujemy te niedbalstwo. Odbiór bagażów przebiegł szybciej niż się spodziewaliśmy. Idziemy do odprawy paszportowej. Jest to szereg mini korytarzy z budkami. Podchodzimy do okienka. Dajemy paszport i naszą wizę. Uśmiech do "pamiątkowej foteczki" i po chwili Pani oddaje nam paszport i jedną połowę wizy (ważne, żeby jej nie zgubić!!), następnie wciska brzęczek, który otwiera nam drzwi na Kubę. Na wyjściu z lotniska jeszcze dajemy deklaracje celną celnikowi ale i tym razem obyło się bez dodatkowych kontroli.

 

Na dworze czeka na nas właściciel naszej Casy w Matanzas z karteczką z napisem "Kamil". Po powitaniu przedstawia nas kierowcy, który nas zawiezie do domu. Koszt przejazdu wyniósł nas po 12 CUCów od osoby. Zanim pojedziemy musimy jeszcze wymienić walutę. Po chwili siedzimy już w samochodzie. W starym amerykańskim samochodzie jak na filmach. Lepszego początku nie mogliśmy sobie wymarzyć! Puuuf - całe zmęczenie podróżą znika. Po drodze mijamy wielu Kubańczyków wracających z pracy i proszących o podwózkę. Nagle nasz kierowca kogoś zauważył, zatrzymał się icofnął. Wsiada starsza kobieta. Zarówno ona jak i kierowca mówią tylko po hiszpańsku. Nasz espaniol jest jednak bardzo ubogi (mimo nauki przed wyjazdem). Jakoś nawiązujemy kontakt i okazuje się, że kobieta jest naszą kucharką! Docieramy na miejsce późnow nocy. Mimo tego żona gospodarza wita nas już w bramie. Oprowadza nas po naszym "apartamencie", który jest mini domkiem. Na koniec dostajemy jeszcze "Welcome Drinka". Jesteśmy na Karaibach! Jesteśmy na Kubie! Jest gorąco! Jest zajebiście! Zdrówko!

 

Matanzas007

Matanzas008

Rano wstajemy wcześnie i wypoczęci jak na tak długi lot i zmianę czasu. Wychodzimy na dwór. Wita nas nasza gosposia. Pokazuje, że zaraz będzie śniadanie i możemy poleżeć na hamakach zanim przygotuje posiłek. Wszędzie za śniadania płaciliśmy 5 CUC od osoby. Uwielbiam jeść na świeżym powietrzu, a kubańskie smakołyki z rana pod palmą to w ogóle bajka. Do śniadania oczywiście dostajemy smooth-ie z owoców. Po takim obżarstwie znów wracamy na hamaki. Tam po krótkiej naradzie stwierdzamy, że byłoby dobrze podziękować Pani za taką wyżerkę. Trochę mieliśmy mieszane uczucie co do obdarowywania Kubańczyków ale sięgamy po gifty, które wzięliśmy z Polski. I tutaj chyba spotkała nas strasznie miła reakcja. Gosposia nas wytuliła i wycałowała.

Stoimy wryci. Hmm więc faktycznie Kubańczycy są tacy jak ich opisują. Jeszcze bardziej nakręceni postanawiamy wyruszyć zwiedzać Matanzas.


Matanzas009

Matanzas010

Matanzas011
 
Matanzas to miasto portowe na Kubie. Wylądowaliśmy tam tylko ze względu na bliskość do lotniska w Varadero. Miasto swoją świetność ma już dawno za sobą ale jak już jesteśmy to warto się wybrać na krótki spacer po okolicy. Po wyjściu na ulicę oprócz rzucających się starych amerykańskich samochodów uderza nas smród spalin (już wiem po co katalizatory)! Uciekamy przed tym w boczne uliczki.
 
Matanzas013

Matanzas014

Matanzas015

Matanzas016

Po drodze mijamy sklep sanitarny... .
 
Matanzas017

Oraz warsztat... .
 

Matanzas018

 

Docieramy do dworca w Matanzas. Tam chcieliśmy kupić bilety na Viazula, ale wszystko zostałosprzedane. W kwestii wyjaśnienia Viazul to największy przewoźnik na Kubie. Myśleliśmy, że też jedyny ale później okazało się, że jednak tak nie jest. Zostaje nam jeszcze taxi colectico, czyli zbiorcze taksówki. Tu znów musimy uzbierać pełny samochód, żeby kierowca zawiózł nas w wybrane miejsce. 

 

Matanzas019

 

 Do tej pory zawsze mieliśmy wszystko dokładnie zaplanowane i porezerwowane już przed wyjazdem. Wiedzieliśmy, że na Kubie nie wszystko będzie szło tak zrobić, więc oprócz noclegów i ogólnego planu nic więcej nie przygotowaliśmy. Ma być wszystko na luzie, dlatego nie przejmowaliśmy się zbytnio problemami z transportem.


Matanzas021

Matanzas022

Matanzas023

Matanzas024

Matanzas025

Po parominutowym spacerze w słońcu zaczynamy czuć pragnienie. Idziemy poszukać jakiegoś sklepu. Parę minut później wiemy już o co chodzi z tymi "pustymi półkami". Może gdzieś dalej będzie jakaś lepsza "żabka".

Matanzas026

Matanzas027 

Na "shellu" też nie mieli dużego wyboru.
 
Matanzas028

Matanzas029
 
Niedaleko naszej casy udało się w końcu znaleźć fajnie zaopatrzony sklep więc od razu robimy większe zakupy czyt. kubański rum i wodę mineralną. Docieramy do naszych domków i tam rozmawiamy z gospodarzem. Mówi płynnym angielskim. Okazuje się, że zorganizował nam transport do Hawanny. Mamy jeszcze pół godziny więc wskakujemy na hamaki i obserwujemy jak para turystów siłuje się z zamkiem do drzwi. Po chwili już majstruje większa grupka ludzi. Z ubawieniem na hamakach obserwujemy nierówną walkę. Po 20 min zwycięstwo. Jako, że jedziemy razem z nimi to zbieramy tyłki z hamaków i idziemy do casy po torby.
- masz klucz?
- a Ty go nie brałeś?
- kur#a!
- ...Excuse me?!
Karma wraca.
 
Matanzas030

Matanzas031

Jedziemy w sześć osób: parka z Austrii, dwóch ziomków ze Słowacji i My. Do przejechania mamy 105 km. Kierowca od osoby bierze po 11 CUC. Najważniejsze, że jedziemy wczorajszym bolidem!

Matanzas032

Przez chwile zastanawialiśmy się jak nas wszystkich spakują ale problem szybko się rozwiązał.

Matanzas033
 

Matanzas034

Po drodze obowiązkowy przystanek, żeby zobaczyć najwyższy most na Kubie - Bacunayagua. Zaliczany jest do siedmiu cudów architektonicznych kraju. Ważniejsze od widoku na most była możliwość napicia się podobno najlepszej pinacolady na całej Kubie. Jako, że i gospodarz prędzej i kierowca zachwalał tą Pinacolade wzbudziło nasze podejrzenie. Jeśli najdroższa oznacza najlepszą to się zgodzę. 5 CUC to była przesada, w szczególności, że średnia cena w knajpkach w centrach miast czy na plaży to 2.5 - 3 CUC. Tu chyba nie chodziło jednak o ten most. Ale biznes is biznes.
 
Matanzas035

Po przerwie ruszamy dalej. Po drodze mijamy innych turystów w colectico. W końcu wjeżdżamy do Hawany. Z wrażenia wystawiam głowę przez otwarte okno i podziwiam sznur starych aut pędzących po Maleconie.

Matanzas036

Jako, że nasz kierowca się pogubił w stolicy, to wspomogliśmy go trochę offlinową mapą.

Matanzas037

Jesteśmy na miejscu. Hawana! Czas na zwiedzanie! Czas na palenie cygar! Czas na zabawą do białego rana na Maleconie!