Zimowe dni nie skłaniają do podróżowania....
Tym bardziej na wyspy, gdzie pogoda w lutym zazwyczaj skłonna jest mówić: nie wychodź z łóżka! Z drugiej strony zawsze znajdą się doskonałe okazje na tanie bilety lotnicze. Tak więc w zimowy piątkowy poranek stawiliśmy się na lotnisku w Pyrzowicach. Po krótkim, ale bujnym locie (!!!) dotarliśmy na lotniska Luton. Przywitała nas typowa angielska pogoda, którą dodatkowo wspomagał sztorm. Z lotniska jeździ parę linii autobusowych. My zdecydowaliśmy się na Terravision. Podróż do centrum wydłużyła się o ponad godzinę, ze względu na liczne podtopienia i meeega korki. Po wysiadce z autobusu pogoda z minuty na minutę zaczęła się poprawiać, co było dobrym zwiastunem. Następnie szybko do metra i na całodziennym bilecie poruszaliśmy się po mieście. Zaczynamy:
Day 1.
Tower of London - Nasz punkt startowy. Bardzo ładna budowla obronna i pałacowa umiejscowiona w sercu Londynu zaraz nad wodą. Obiekt pełnił także funkcje więzienia, z którego podobno nie było ucieczki. Ciekawostką jest fakt, że budynek służył w swej historii także jako zoo. Istnieje, również wiele legend związanych z symbolem Tower of London, czyli krukami.
Tower Bridge - Most zwodzony nad Tamizą, który znajduję się parę kroków od Tower of London. Jest tak duży, że pozwala na przepływanie statków do 40,5m wysokości powyżej poziomu wody. W początkowych latach istnienia uważany jako arcydzieło inżynierii i wielokrotnie porównywany do wieży Eiffla.
City Hall - Ratusz w Londynie. Aktualna siedziba włodarzy miasta. Nowoczesna konstrukcja otwarta w lipcu 2002 roku. Kształt obiektu i technologie wykorzystane w tym obiekcie pozwalają na optymalizację efektywności energetycznej. Chłodzenie budynku realizowane jest za pomocą wód gruntowych!
The Shard - bardzo efektowny wieżowiec wkomponowany w architekturę Londynu. Zaprojektowany przez słynnego włoskiego architekta Renzo Piano.
Po drugiej stronie Tamizy znajduję się ciekawa dzielnica z wąskimi uliczkami. Tam udaliśmy się na mały odpoczynek. Z początku ciężko było znaleźć przed 11:00 coś co by nas interesowało. Po krótkim spacerze udało się!: angielska knajpka jak z filmów - The Horniman At Hays. Pierwszy łyk piwa z kufla wprowadził nas w klimat, jak w opowiadaniach Sherlocka Holmesa. Równo z wybiciem 12:00 pub zapełnił się po brzegi pracownikami pobliskich firm (bardzo elegancko ubrani). Piwo w przerwie w pracy? Czemu nie !:)
Koniec odpoczynku ! Idziemy dalej !
London Eye - nazywane także Millennium Wheel. Jedna z wizytówek miasta. Słynny diabelski młyn został ukończony w 1999r. z okazji nowego tysiąclecia.
Palace of Westminter - Miejsce posiedzeń obu izb Parlamentu Zjednoczonego Królestwa. Najstarsza część pałacu powstała w 1097 roku!
Big Ben - wieża zegarowa należącą do Pałacu Westministerskiego. Najsłynniejszy zegarek świata :)
Westminster Abbey - lub oficjalnie The Collegiate Church of St Peter. Jest to jedna z najważniejszych świątyń anglikańskich. Miejsce koronacji królów Anglii, a także ich pochówku. Znajdują się tam groby między innymi: Karola Dickensa, Williama Szekspira, Issaca Newtona, Karola Darwina itd.
Stamford Bridge - Stadion Chelsea F.C. Może pomieścić ok 42.000 widzów.
Pod wieczór, padnięci człapiemy do Hotelu Corbigoe. Hotel, to jest duże przejęzyczenie, według mnie, dla tej noclegowni z grzybem na ścianach. Ale nie chce się znów denerwować wspominając o tym..., zaznaczę, że koszt noclegu ze śniadaniem wynosił 15 funtów i KROPKA.
Day 2.
Po nocy w tej dziurze zwanej hotelem i posileniu się w "hotelowej restauracji" zwiedzamy dalej :)
Harrods - meega luksusowy dom towarowy. Warto wejść, pooglądać i wyjść :) Cena są nawet nie kosmiczne, co galaktyczne, aczkolwiek warto wybrać się tam w okresach wyprzedaży. Często da się kupić markowe rzeczy dużo taniej niż w Polsce. Z ciekawostek: to w środku jest pomnik Lady Diany , zakupy robi tutaj Królowa Anglii.
Emirates Stadium - Stadion Arsenalu Londyn. Może pomieścić ok. 60 000 widzów. Obok stadionu znajduję się bardzo ciekawa dzielnica domków jednorodzinnych. Warto się przejść na spacer.
Camden Town - hmm ciężko opisać tą dzielnice. Tak jakby ludzie z przyszłości, z średniowiecza, do tego postacie z bajek zbiegły się w jedno miejsce, by handlować towarami. Można tu kupić wszystko od indiańskiego amuletu, przez buty w czaszki na szpilce, po elektroniczne gadżety. Warto zwiedzić też foodmarkt z żywnością z całego świata i popróbować różnych smaków. Perełką całej dzielnicy dla mnie był Cyberdog. Sklep, gdzie na wejściu "wita Cie" bardzo głośne techno i półnadzy tancerze. Z każdym krokiem w głąb Cyberdoga umysł wariował. Sprzedawcy stylizowani na Jetsonów i inne kosmiczne stwory...
Na koniec jeśli nie obrzydło wam się jedzenie przez widoki lub nie najedliście się na Foodmarkcie to polecam ulice, gdzie można zjeść typowe angielskie fish&chips (niebo w gębie!!!).
British Museum - jedno z największych na świecie muzeów. Jak ktoś lubi takie rzeczy to warto zajrzeć, choćby z tego powodu, że wstęp jest free.
Oxford Street - ulica z ogromną ilością sklepów. Znajduję się tam zawsze zatłoczony Primark, gdzie może towar nie jest najwyższej jakości ale jest naprawdę tani! Spotkaliśmy tam najwięcej polaków, chyba podczas całego weekendu i tam też najczęściej leciały "kur#%" na głos:)
Po doczłapaniu się po całym dniu do naszego pseudo hotelu, okazało się, że nasze rzeczy zostały spakowane i przenosimy się do innego pokoju?!?! Jedyny plus - nowy pokój nie miał grzyba na ścianach!
Day 3.
W nocy wybraliśmy się na miasto i poranek był trochę ciężki ale no trzeba było ruszać. Po spakowaniu tobołków, "czułym" pożegnaniu się z Hotelem Corbigoe zwiedzamy!
Buckingham Palace - rezydencja brytyjskich monarchów. Nie ma co tu się rozpisywać, bo nawet jak ktoś nie wie, gdzie leży Londyn na mapie świata, to na pewno słyszał o tym pałacu.
The Mall - reprezentacyjna droga łącząca Buckingham Palace z Trafalgar Square. W niedziele i święta zamknięta dla ruchu drogowego.
Trafalgar Square - chyba najważniejszy plac w Londynie. Nazwa wywodzi się ze zwycięskiej bitwy morskiej pod Trafalgarem. Miejsce zgromadzeń politycznych jak i sylwestrowych.
Czas nieubłaganie mijał i trzeba było się zbierać na wieczorny lot. Po drodze zakupiliśmy jakieś pamiątki, słodycze itd. Idąc na przystanek autobusowy postanowiliśmy wydać ostatnie drobne na piwo. I to był strzał w dziesiątkę! Trafiliśmy do pubu w czasie trwania meczu rugby. Ciężko opisać klimat tych miejsc. Po meczu rugby zaczynały się rozgrywki w Premier League. Momentalnie zrobiło się tłoczno. Niektórzy prosto z boiska, umorusani z trawy i z błota weszli napić się i pooglądać mecz! A my tymczasem powoli w stronę lotniska...
Mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu w ten sposób spędzić weekend i w razie potrzeby sięgnie do skróconego planu wyjazdu. Na koniec powiem, że warto, warto i jeszcze raz warto! (choćby na samo piwo wyskoczyć :) ).
Przeloty - 128 PLN
Hotel - 30 za 2 noce od osoby GBP
Transfer lotnisko-centrum-lotnisko od 10 do 20 GBP
Podziękowania dla współtowarzyszy:
Andrzej Jeziorowski
Kamil Trzęsimiech