#followtherabbit
Poprzedni rok był naprawdę wyjątkowy. Od początku wszystko się układało. Przynajmniej tak mi się wydawało. Już na starcie udało się spełnić kolejne marzenie i wykreślić pozycje ze swojej listy celów do zrealizowania. Wszystko szło gładko. A to jest najgorsze. Kiedyś pisałem do dobrych rzeczy się przyzwyczajamy, rozleniwiają nas. I tak to wyglądało. Nie chce mi się dziś. Brzydka pogoda dziś. Może pochilluje dziś. W dodatku gdy przede mną zaczynały się schody, zawsze okazywało się, że obok jest winda, schody automatyczne lub obejście. Podejście do życia, że najwyżej zrobię błąd, to przynajmniej się czegoś nauczę, również nie pomagało. Olanie problemu nigdy go nie rozwiązuje. Na dobitkę pomysły i możliwości, które mnożyły się jak króliki. Każdy powie, że nie ma na co narzekać. Ale co jeśli zaczniesz gonić, za wszystkimi królikami na raz?
#alwayssomething
Największym problem są nawet nie decyzję ale rezygnacja z gonienia króliczka. Szczególnie, jeśli ambicje zmuszają do złapania wszystkich... . I tak zaczyna się gonitwa. Podobno największą radością jest właśnie pogoń za tym króliczkiem. Ale ileż można gonić. Szczególnie jak ich masz do złapania mnóstwo. Ale gonisz... . I gdy już wydawało się, że polowanie zakończone, cel osiągniety, to zawsze coś przeszkodziło... . A to prowadzi do frustracji. Przemęczenia. Mam taką złą cechę charakteru, że nie potrafię odpuścić. Mutltasking to dla mnie święty gral. Podobno nie można robić wszystkiego na raz. Trzeba się skupić na jednej rzeczy. Może i mają racje. Ale czy w dzisiejszym świecie, który daje tyle możliwości można być mono?
#doublestandards
Załóżmy, że masz już tego króliczka. Jest w klatce. Co z nim robisz? Kiedyś byś go po prostu zjadł. W tych czasach króliczka nie można skrzywdzić. Możesz skrzywdzić drugą osobę (fizycznie, psychicznie jak tylko chcesz) ale zwierząt nie! To niehumanitarne. Jesteś najgorszy jak rozjedziesz żabę. A jak nie daj boże wystrzelisz petardę w sylwestra to będziesz miał do czynienia z psim psychologiem. Obowiązkiem powinny być wizyty w schroniskach, a życie rodzinne nie może istnieć bez gloryfikacji kota. Pytam patrząc z boku: jak to sie stało, że rozjechane zwierzę potrafi wzbudzić w nas więcej uczuć niż problemy drugiego człowieka? Nie chodzi tu o użalanie się nad drugą osobą, ale o zwykły uśmiech, rozmowę, zwykłe co tam? Jakąś formę szczerości. Nie mowie żeby zaoferować pomóc! Broń Boże! Zawsze łatwiej jest zlajkować zdjęcie kota niż np ustąpić komuś miejsca w autobusie. Łatwo przychodzi kogoś opluć, ubliżyć, oskarżyć. Bo to tylko człwiek. Zapalenie świeczki dla tej rozjechanej żaby jest dla wielu usprawiedliwienie dla sumienia. Nie jest to atak na wielbicieli futrzaków, ale próba uświadomienia pewnych skrajności, które widuje prawie codziennie. Fałszu i obłudy, z którym każdy z nas ma pewnie kontakt. Takie zachowanie, gdy w ten sposób ukazujemy i usprawiedliwiamy swoje człowieczeństwo budzi we mnie obrzydzenie.
#humanity
Jest też grupa ludzi którą podziwiam. Podziwiam, za walkę, ale przede wszystkim za wartości. Ten rok pozwolił mi poznać osoby, przed którymi chylę czoła. Ich pomoc innym osobom to nie klikanie facebookowych postów a realne działanie. Czasem nawet poświęcenie. Światełko, w tej egoistycznej społeczności. Osoby, które mając milion problemów na głowie, potrafiły jeszcze "ratować świat". Bez pytań bez wymówek, żę dziś mi się nie chce, że brzydka pogoda, że dziś odpoczywam! Po prostu. Dzięki nim obiecałem, że zrobię parę rzeczy. Po cichu. Dla siebie. Dla nich.
#nobaddays
Minął rok. Niesamowity rok. Rok uganiania się za wszystkimi króliczkami. Popadania w skrajności z multitaskingiem. Z trylionem błędów na koncie. Mimo wszystko jestem z niego dumny.
W sylwestrową noc zderzając przeszłość z przyszłościa dostałem sporą ilość życzeń. Jedno było dla mnie najważniejsze i życzę tego samego każdemu z czytających ten post:
#nobaddays